środa, 22 kwietnia 2015

Choruję sobie + mini sesja

Cześć!

Jak widać już po tytule wpisu, dopadło mnie paskudne przeziębienie. Siedzę, kicham i tonę w coraz większej ilości chusteczek higienicznych. Na całe szczęście udało mi się wymigać od jutrzejszego pójścia do szkoły. Nie wysiedziałabym w niej ośmiu godzin, nie ma szans.

Ostatnie dni mijały mi w miarę spokojnie. Szczerze powiedziawszy, przesypiałam 3/4 czasu. Chyba potrzebowałam nieco takiego odpoczynku, gdyż od razu zaczęłam patrzeć na świat jakoś pozytywniej. Choć na to równie dobrze może wpływać słońce, które łaskawie postanowiło wychylić się zza burych chmur.


***

Dziś postanowiłam pobawić się w sesję, zatem pokażę Wam moją szkolną stylizację. Zdjęcia wyszły dość spontanicznie i ich jakość nie powala, aczkolwiek czego można się spodziewać po fotografiach wykonywanych telefonem? Chwilowo nie mam dostępu do lepszego aparatu, wybaczcie.











Jak widać, mój strój jest dość luźny. Idealnie nada się do szkoły lub na wiosenny spacer po mieście. Połączyłam ze sobą długi, cieniutki kardigan, jasną bluzeczkę na ramiączkach, a'la skórzane trampki i klasyczne jeansy. 













Kardigan - New Look
Koszulka - Takko
Jeansy - Jazz Tez Jeans
Buty - Deichmann
Torebka - David Jones

Dodatki:
Kolczyki - Swarovski
Okulary - Nordik by Bergman
Tattoo choker - prezent

***

Gdy tak teraz przyglądam się tym zdjęciom, mam ochotę się roześmiać. XD Na większości wyglądam niekorzystnie, ale jednak choroba i zmęczenie robią swoje. 

Dobrze, uciekam już. Boli mnie głowa, zatem poczekam, aż kochana mama zrobi mi herbatkę i zakopię się w pościeli. Tak. To dobry pomysł. 
Pozdrawiam!

sobota, 18 kwietnia 2015

Egzystencjalnie

Pierwsze posty nie są fajne. Serio.

Wiadomo, każdy chce zrobić na potencjalnych odbiorcach swojej twórczości jak najlepsze wrażenie. Z tego powodu stara się poukładać zdania spójne pod względem logicznym, stylistycznym i cholera wie jeszcze jakim. Najlepiej, by przy okazji zabłysnąć ciętym humorem, nieszablonowością, inteligencją. Kipieć oryginalnością, ot co.
Najśmieszniejsze jest, iż właśnie oryginalnych blogów mi tu brakuje. Każdy zaczyna tak samo. "Cześć, jestem XYZ".
No dobra, może nie każdy, aczkolwiek znacząca większość.
W pierwszym odruchu również zastanowiłam się nad rozpoczęciem, które przybliży Wam nieco moją skromną osobę. "Cześć, jestem Loarie". Może właśnie tak powinnam zrobić? Przedstawić się grzecznie, napisać co lubię, a czego nie. Utarte schematy nie mogą być złe, bo inaczej już dawno ktoś by od nich odstąpił.

Nieważne. Jak już mówiłam - pierwsze posty nie są fajne. Powiedzmy zatem, iż jest to mój drugi post! Przecież to mój blog, mój świat, moje palce uderzające w klawiaturę. Kto mi zabroni? Ha.

Jest już całkiem późno. Mam za sobą zarwaną noc, gdyż byłam w kinie na maratonie horrorów. To chyba z powodu niewyspania zebrało mi się na te blogowo-egzystencjalne rozważania, które w efekcie nie doprowadziły mnie donikąd.
Powinnam pójść poromansować ze swoim łóżkiem, albowiem w chwili obecnej to najlepsze, co mogę zrobić. Usnę z cudowną piosenką brzmiącą w słuchawkach i ze świadomością, że gdy rano przeczytam to, co tu powypisywałam, z rozpaczy nad własną głupotą przybiję piątkę biurku. Jednakże nie dłonią, a czołem.
Dobranoc.